Jardins de Mossèn Cinto Verdaguer

siedział gdzieś tu pewnie sciągając ostatnie buchy z fifki, świnia.

nie wiem co tu robiła o tej porze może spac nie mogła albo uciekł jej tramwaj

nie wiem, w każdym mąc razie pewnie mu sie spodobała albo ją skądś kojarzył bo sie jej bacznie przyglądał

moze z redtuba???bo kiedys jej były wrzucił tam taki jeden filmik z wakacji xp stnaeła pośrodku i rozejrzała szukała wyjścia

pewnie tak chociaż nie wiem czy on kożysta z tej stronki, mniejsza. - hej mała! - zagwizdał na nią i natychmiast odwrócił wzrok

odwróciła się tak w kółko na pięcie i rozejrzała bo nie wiedziała kto i do kogo to powiedział

pewnie zafascynowały go jej rude włosty, pomachał nawet do niej usmiechając sie szelmowsko.

odmachała i uśmiechneła się ale nie szelmowsko bo tak nie umiała-hej mały-rzcuiła do niego

- nie taki mały, - wymruczał klepijąc miejsce obok siebie, - tayler, zapamiętaj bo jeszcze dziś w nocy będziesz krzyczała to imię, - wyszczerzył sie głupkowato.

popatrzyła na niego,matka zawsze ostrzegała ja przed nieznajomymi ale nesta nigdy matki nie słuchałą xp.usiadła obok niego krzycując nogi w kostach-nesta

- szkoda że ja nie antonio, - rozesmiał sie wyciągając ostatniego papierosa z paczki, a potem z niesmakiem wyrzucił paczkę za siebie, - co tu robisz?

nie zrozumiała o co mu chodzi więc tylko się uśmiechneła-szukam wyjścia,zgubiłam się -wzruszyła ramionami